Quantcast
Channel: kobieta aktywna » Używki
Viewing all articles
Browse latest Browse all 2

Uzależnienie od alkoholu – w jaki sposób pomóc

$
0
0

W zimie – drink na rozgrzanie mroźnej atmosfery, a kiedy przyjdzie wiosna – oblewanie pierwszego w sezonie, ciepłego dnia. W lecie natomiast – grill i obowiązkowe piwko w plenerze, a na jesieni – „barring”, „pubbing” i „clubbing”, czyli tysiąc alkoholowych sposobów na zwalczanie ponurej depresji. Co tu dużo gadać – alkohol towarzyszy większości z nas na każdym kroku. Napoje wyskokowe to obligatoryjny składnik menu weselnego, sylwestrowego czy świątecznego. Bez toastu nie obejdzie się ani zaliczenie studenckiej sesji, ani obrona pracy magisterskiej, ani podpisanie ważnego, zawodowego kontraktu. I… nic w tym złego, bo alkohol może być przyjemnym dodatkiem do zabawy i smacznym i zdrowym uzupełnieniem posiłków. Gorzej, kiedy to nie my zaczynamy zaglądać do kieliszka, ale kieliszek zagląda do naszego życia. Najpierw co miesiąc, potem co tydzień, aż wreszcie – codziennie.

Chcieć to móc!

Uzależnienie od alkoholu to zaraźliwy problem – prawdziwy dramat nie tylko dla osoby pijącej, ale i dla jej najbliższego otoczenia. Kiedy „piwkowanie”, „winkowanie” i „drinkowanie” przestaje być incydentalną przyjemnością, a zaczyna dominować nad codziennością – pojawiają się kłopoty i rodzi się pytanie: jak można pomóc osobie uzależnionej?

Przeważnie, w pierwszej myśli mamy ochotę wylać alkohol, opróżnić barek i odciąć osobę uzależnioną od – dosłownie i w przenośni – źródła upojenia. To błąd, bo żeby alkoholik skutecznie przestał pić i podjął zdecydowaną walkę z nałogiem – sam musi tego chcieć i sam musi podjąć decyzję o zerwaniu z piciem. Oczywiście, można pomóc mu w poszukiwaniu dobrej terapii lub sprawdzonego specjalisty. Pamiętajmy jednak, że nikogo nie można zmusić do bycia szczęśliwym i nikogo nie można siłą czy zdecydowanym słowem nakłonić do tego, żeby zmienił swoje życie.

Trzeźwe spojrzenie

Niezależnie od tego, czy alkoholik przechodzić będzie akurat okres względnej trzeźwości, czy może będzie się zatapiał w morzu procentów – nie wolno towarzyszyć mu w pijackich eskapadach czy w spożywaniu piwa, wina czy wódki w domu: do kolacji, na sen, na dobry poranek. W walce z chorobą procentową musimy zachować trzeźwość ciała, a przede wszystkim – trzeźwość umysłu. Nie możemy tym samym ani wcielać się w rolę kompana od kieliszka, ani ufać w obietnice i deklaracje o tym, że wypijany na dobranoc drink jest symbolicznym pożegnaniem z procentami, że jest ostatnim drinkiem w alkoholowym życiu. Walka z nałogiem wymaga mocnych postanowień i wyraźnych czynów – alkoholu nie można rzucać na raty czy z pijacką pompą w tle. Alkohol rzuca się bez fajerwerków, bez deklaracji. Po prostu – alkohol rzuca się skutecznie.

Winna wina

Ale zanim dojdzie do tego momentu, i zanim alkoholik poczuje się na tyle mocny, zdecydowany, załamany, życiowo skończony czy świadomy swojego problemu* (*niepotrzebne skreślić) – będziemy musieli stoczyć okrutną walkę z własnymi myślami. Dramatycznie często zdarza się, że osoby związane z alkoholikiem obarczają się winami osoby pijącej i szczerze wierzą w to, że problemy chorego są bezpośrednim następstwem ich złego zachowania, braku zainteresowania czy ogólnej, niewłaściwej postawy. Bardzo często bliscy alkoholika obwiniają się za to, że nie zauważyli zawczasu problemu czy w porę nie zareagowali. Wtedy, zamiast skupiać się na własnych rozterkach czy zamiast leczyć własny ból – usprawiedliwiają alkoholika i starają się brać odpowiedzialność za (na przykład) jego pijackie poczynania i wybryki. To radykalny błąd, bo osoba uzależniona od alkoholu nie pije ani „przez coś”, ani „po coś”.

Alkoholik pije, bo nie ma innego pomysłu, bo alkohol daje mu złudzenie szczęśliwości, bo rozwiązuje przez chwilę problemy i pozwala na odcięcie się od kłopotów życia codziennego. Alkoholik pije, bo chce i bo woli postępować tak, jak postępuje. Alkoholik nigdy nie pije dlatego, że musi, albo przez to, że bliska mu osoba zawiodła go lub zraniła. Alkoholik pije, bo ma zakrzywione morale i nie jest silny na tyle, by konflikty łagodzić, a problemy rozwiązywać w sposób określony przez społeczną normę.

To alkohol daje mu rozwiązanie kłopotów i pozwala mu chwilowo zapomnieć o konfliktach. To alkohol daje mu złudną nadzieję, że kłopoty i konflikty stracą na ważności, wyeksploatują się i samodzielnie przeminą, a on – nie będzie musiał się więcej martwić czy przejmować. Niestety, alkoholik nie wie, że tak się nie tylko nigdy nie stanie, ale i że wspomniane konflikty i problemy powrócą do niego (wkrótce po tymczasowym odstawieniu flaszki) w skumulowanej formie i uderzą z jeszcze większą siłą rażenia. A wtedy – nie pomoże ani drink, ani butelka wódki. Pomogą – na chwilę – dwa drinki i dwie butelki gorzały. Ale i te metody przestaną wkrótce działać – okażą się bowiem złudne, zakrzywiające rzeczywistość i fałszujące obraz świata. Alkoholik zrozumie to w chwili, kiedy spadnie na samo dno lub zda sobie sprawę z destrukcyjnego wpływu procentów na jego życie i życie jego bliskich.

Po pierwsze – nie pomagać, po drugie – być

Pijący alkoholik funkcjonuje we własnej, alternatywnej rzeczywistości. Jakakolwiek próba zainicjowania dyskusji o problemie czy artykułowanie gróźb, które (teoretycznie) mają alkoholika postawić pod ścianą – to walka z wiatrakami i strategia, która nigdy nie zadziała. W oczach alkoholika – osoba, która prosi, błaga lub nakazuje natychmiastowe zerwanie z nałogiem i punktuje dramatyczne konsekwencje częstego zaglądania do kieliszka jest po prostu śmieszna, karykaturalna, niewspółmiernie dramatyczna w porównaniu do (według alkoholika) banalnej sytuacji.

Bardzo często, osoby chore odpierają wszelkie, dotyczące ich picia zarzuty w rozmyślny sposób – mówią: „jesteś śmieszny!”, „przesadzasz!”, „robisz aferę, lepiej zajmij się sobą”, „nudzisz mnie, przestań histeryzować”. Na takie dictum w głowach bliskich osoby chorej pojawiają się myśli: „on mnie nie kocha, skrzywdziłam go słowami”, „faktycznie przesadzam, ona ma rację”, „problem tkwi we mnie – to ja muszę się naprawić”. Musimy pamiętać, że taki szantaż emocjonalny ma jeden cel – umożliwić alkoholikowi dalsze zatracanie się w nałogu. Niestety, strategia szantażu okazuje się być często diabli skuteczna – bliscy osoby uzależnionej ustępują jej, schodzą z drogi, wspierają nieświadomie w dalszym popadaniu w szpony nałogu. A wszystko to z obawy przed utratą miłości czy przyjaźni, i z lęku przed wizją usłyszenia wybełkotanych przez alkoholika steków wyzwisk i oskarżeń o to, że to my jesteśmy generatorami jego problemów z piciem.

Pamiętajmy – osoba uzależniona od alkoholu żyje we własnym świecie i przestaje zdawać sobie sprawę ze znaczenia ważnych słów. Celem wypowiadanych przez nią oskarżeń nie jest odepchnięcie czy skłócenie osób bliskich. Chodzi o utorowanie sobie drogi do butelki i pozyskanie tak ważnego w swobodnym piciu, świętego spokoju.

Dlatego też, jeśli chcemy pomóc osobie uzależnionej od alkoholu, musimy przede wszystkim uodpornić się na bolesne słowa i zadbać o własne samopoczucie. Nie możemy naprawiać za alkoholika jego rzeczywistości. Nie możemy ratować go z opresji, wiecznie pocieszać i wspierać. Musimy postawić na konsekwencję i zrozumieć, że wyjście z choroby jest procesem wieloletnim. Jedna deklaracja, jedna rozmowa czy wypowiedziane przez alkoholika w chwili trzeźwości „przepraszam” to mrzonka. To alkoholik musi podjąć rękawicę i stanąć do walki z własnymi demonami. My – co najwyżej – możemy pomóc mu w znalezieniu terapii czy odpowiedniej kliniki i zapewniać, że po skończeniu leczenia nadal będziemy na niego czekać z otwartymi ramionami. Możemy – co najwyżej – dopingować go i chwalić za postępy. Ale przede wszystkim – musimy zadbać o własne życie i zrobić wszystko, by codzienność nie kręciła się wokół czyjegoś picia.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 2

Latest Images

Trending Articles